czwartek, 14 kwietnia 2011

Sekret umiejętnej sprzedaży i jak nauczyłem się go stosować.

Autorem artykułu jest Robert Marciniak



Sekret odnoszenia sukcesu. W  okresie, gdy cały kraj pogrążony był w kryzysie, pewien młody człowiek,  który ukończył uniwersytet, ubiegał się o pracę w dużym sklepie z  artykułami sportowymi, mieszczącym się w tym samym mieście.
Na rozmowę kwalifikacyjną poszedł z listem do właściciela firmy, napisanym przez jego ojca, który z szefem chodził do tej samej klasy w szkole średniej.

trans

Właściciel firmy przeczytał list i powiedział młodemu człowiekowi:

"Chciałbym  dać panu pracę. Pana ojciec był jednym z moich  najbliższych przyjaciół  w szkole. Niestety przychodzi pan do mnie w najgorszym momencie. Od  dłuższego czasu tracimy tylko pieniądze. Musieliśmy zwolnić prawie  wszystkich poza pracownikami absolutnie niezbędnymi dla funkcjonowania  firmy".

trans

Wielu innych  absolwentów tego uniwersytetu ubiegało się o tę pracę, ale wszyscy  odchodzili z kwitkiem. Pewnego dnia jeszcze jeden absolwent tej samej  uczelni pochwalił się, że pójdzie postarać się o posadę w tym sklepie.  Jego koledzy wybuchnęli śmiechem. Próbowali perswadować, że to niema   sensu, że to czysta strata czasu. Ale ów młody człowiek się uparł i nie  dał się zniechęcić.

Miał pomysł.

Postanowił  iść na spotkanie z szefem firmy bez listu polecającego. W ogóle nie  zamierzał mówić nic o tym, czego sam potrzebuje. Zaczął od tego, że chce  zaoferować coś, co będzie przydatne dla firmy.

Napisał krótki list:

"Mam pomysł, który pomoże pana firmie wyjść z kłopotów. Czy mogę go z panem omówić?"

Właściciel sklepu wezwał go na rozmowę. Młody człowiek od razu przeszedł do rzeczy:

"Chcę  panu pomóc otworzyć dział studencki. Będziemy sprzedawać tylko ubrania  sportowe dla studentów. Na naszym uniwersytecie jest ponad 5000  studentów i co roku będzie ich więcej. Sam nie znam się na kupowaniu  ubrań, ale dobrze znam tych ludzi. Niech mnie pan skontaktuje z którymś  ze swoich najlepszych dostawców, a ja założę taki dział sklepu, do  którego studenci będą walić drzwiami i oknami. Sprzedam im pomysł, który  ich tu zwabi".

W krótkim  czasie  w owym sklepie powstał nowy dział, który natychmiast zaczął  przynosić dochody i stał się najczęściej odwiedzaną częścią sklepu.

Na  początku swojej pracy w ubezpieczaniach, błądząc po omacku,  nieświadomie użyłem tej samej zasady. Dzięki niej sprzedałem jedną z  największych polis  (czytaj: największa suma ubezpieczenia) w historii  naszego towarzystwa.

Największy sekret handlu:

"Dowiedz się , czego chce klient i pomóż mu to osiągnąć."

Trudno sobie wprost wyobrazić, ile entuzjazmu i odwagi dała mi ta zasada. To było coś więcej niż technika sprzedaży. To była pewna filozofia życia.

---
   
Robert Marciniak-www.odniescsukces.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz